Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/84

Ta strona została przepisana.

Ludzie zapełniają byle czem życie, do tego niekoniecznie trzeba celów podniosłych i wartościowych. Czasem wystarcza im dobro fikcyjne, jak np. sława; czasem kłamiące, jak morfina; czasem wprost negatywne, jak choroba, z którą się walczy i walka ta skupia całą naszą energię, staje się celem życiowym.
A ja po śmierci mego dziecka nie mam nic — żadnych pragnień instynktowych i żadnych celów intuicyjnych.
Musi to być już anestezja duszy, na którą przyszli lekarze wynajdą zapewne jakiś środek hipnotyczny, jakieś poddawanie pożądań, ambicji, słowem tego wszystkiego, co się nazywa zdrowiem moralnem. Niestety, my barbarzyńcy jeszcze nie znamy takiej Helii...
Smutek mnie pożera.


∗             ∗

Dni w życiu ludzkim bywają czasem podobne do tych książek, o których nic więcej powiedzieć nie można nad to, że się je przeczytało. Z takich dni szarych i swą szarością przygniatających składają się lata długie, bezpłodne, mające jedyny objaw — starzenie.
Czyż doprawdy, cały ten krzepki organizm, te kształty, o których ludzie mówią, że są wyrzeźbione, ten umysł, rwący się do światła,