Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/9

Ta strona została przepisana.
NAUCZYCIELKA.

2 września.

Otóż jestem na pensyi.
Zaczynam od wpatrzenia się wgłąb mej duszy, siły potoków zniweczyć nie mogę przez tamy... Uczuciom swoim chcę dać reprezentację, aby nagłym wybuchem rewolucji nie zaskoczyły mnie znienacka.
Chodźcie, chodźcie moje smutki, tęsknoty, nieokreślone marzenia — do tego niewodu, w którym pośniecie. Taki los ryb i wszystkiego, co żyje. Więc i ta śmieszna potrzeba, która wychodzi z serca blada, tęskna, jak Goplana i chwyta się pierwszego sznura żórawi — zginąć musi...
Nie mogę uwierzyć, żeby na dworze panował jasny dzień wrześniowy! Zegar mojej duszy pośpieszył się i wydzwania wichrem listopadowym żałobne pieśni, targa gałęźmi