Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/110

Ta strona została przepisana.

(Odchodzą. Pułkownikowa odwraca się — i marynarzom pokazuje język.)
Majtkowie: Co to znaczy? pokazała nam ta barynia — o tak!
Matiuszenko (do odpływającego Szmidta): Komendancie, co mamy robić?
Lejtenant Szmidt: Zwyciężyć! — ha!
Matiuszenko: Czemu on krzyknął tak okropnie — i coś ciężkiego uderzyło o dno łódki! Nie widać nic!
(Do marynarzy, którzy wnoszą beczułki i lampiony.)
Co to?
Majtkowie: Nareszcie to wszystko raz się skończy!
(Krzyk z Gieorgia.)
Zdrada! ratujcie!
Matiuszenko: Gieorgij odpłynął — kapitan przy sterze — ludzie krzyczą — nie rozumieją — zdradzają nas — ha!
ognia, ognia do tych psubratów — ślepym wystrzałem — (podbiega do armaty i wystrzela) wracają — opamiętali się — dzięki Bogu — trzeba tam postawić wartę — ha — co to — tam jest doktór Golenko — tam wre bój — kapitan okręt prowadzi mimo — rozpędził go — Gieorgij wleciał do portu — już wrył się w ławicę piasku — leży na boku. Kapitan wyskoczył sam i ukrył się między Kozaków —
Bracia — tam naszych aresztują — biją — wiodą na śmierć!
Aleksiejew (wypada): I nas to samo czeka! będą nas wlekli z morza opalonych pożarem i rannych —
I w nocy wyciągną z więzień przemocą i postawią przed jamy wykopane — lepiej śmierć na morzu!
Zwróćmy ster!
Tłum: Uciekajmy!
Inżynier Kowalenko: Haniebnie opuścić swych towarzyszów? nie! strzelcie kartaczem jednym w te bandy kozackie — dla nich jesteście wciąż fortecą nieprzystępną —