Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/22

Ta strona została przepisana.

z turmami swemi i Caricą — od słowiczego świstu! A wy — bumażki zjadacie, a oficer wam jest Zbawiciel — haha — tfu!
(Majtkowie stropieni.)
Mitienko: Bracia, oto otwieram tekst Świętej Ewangelii — co nam wywróży? Św. Jan, I. 38: „A obróciwszy się Jezus i ujrzawszy je za sobą idące, rzekł im: Czego szukacie? Którzy mu rzekli: Rabbi (co zowią wyłożywszy, nauczycielu) gdzie mieszkasz? Rzekł im: Pójdźcie, a oglądajcie. Przyszli i widzieli gdzie mieszka i zostali przy nim onego dnia“.
Majtkowie: Dziś i my przy Chrystusie, — a jutro może trzeba przeciwko Niemu? Mitienko ma szczególny kolor twarzy i niezwykły blask oczu.
Wakulinczuk: On w natchnieniu, — przez niego zacznie mówić moc. — Objaw nam, bracie najmilszy!
(Mitienko z wyrazem zmienionym, wniebowziętym, — Matiuszenko podtrzymuje go, a Wakulinczuk kładzie mu rękę na czoło.)
Mitienko: Duch nasz krąży nad wodami — a wody czarne i niebo czarne i ziemia czarna — i niema nic prócz mroku. Z morza Czarnego tworzy się jutrznia. Jeszcze my nie jesteśmy światłość, lecz tylko świadectwo damy o światłości. I głos naszego świadectwa rykiem armat, które wyrzucą 1000-funtowe pociski, uderzy o skały nadbrzeżnych więzień i rozewrzemy bramy — i wyjdą z nich starcy i młodzież z uniwersytetów i robotnicy i ci, co nie chcieli składać przysięgi na Chrystusa, że będą braci swych — synów Bożych — zabijali. Wyjdą Polacy — i Żydzi — i Muzułmanie — i Rosjanie — będzie ogromny śpiew — hymn zwycięskiej miłości dla wszystkich, którzy cierpią. — Duch narodu powstanie z głębin poniżenia, jak z mogiły.
Majtkowie: Niech morze Czarne zaleje potopem mocarstwo turm!
Głos przez tubę: Swołocz, a?!
Majtek: Kto mówi?