Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/42

Ta strona została przepisana.

Majtek II: Pogańskie psy!
Majtek III: Odejdźmy, bo zawiedzie mię charakter i zarżnę oficera, wtedybym zginął jak zabójca nie jak chrześcijanin.
Majtek IV: Patrz, z ciała po dziesięciu uderzeniach zrobiła się krwawa wołowina, jaką przygotowują kucharze do kotletów.
Kapitan Wamindo (do nowobrańca): Jak się nazywa twoja ojczyzna?
Rekrut: Polsza, Wasze Błagorodje.
Kapitan Wamindo: Jak tak Polsza, a czemu?
Rekrut: Tak, Wasze Błagorodje — w Polsce się urodziłem — tam się wychowałem — tam wszystko, com ukochał pozostawiłem — tam są groby ojców moich i mojem pragnieniem jest, aby i moje kości tam legły.
Kapitan Wamindo: Ah, ty — siełyj — jaki deklamatoł, a?! A dlaczego w łuskiem wojsku służysz — i będziesz błonił cała Mikołaja — a nie tam kłóla Panie Kachanku?
Rekrut: Dlatego, że car Mikołaj jest król Polski, a więc ja jako prawy żołnierz króla swego i swej ojczyzny broniąc, spełniam rozkazy jego — i z jego rozkazu w Rosyi się znalazłem.
Kapitan Wamindo: Siełyj, mołodiec! Jak twe imię?
Rekrut: Leon.
Kapitan Wamindo: Łocie dziś daję go za wzół! A czemu twoja Polsza się buntuje?
Rekrut: Chcemy religii swej i języka, Wasze Błagorodje.
Kapitan Wamindo: Bałdzo chwalę. Świnią nazwę tego, coby o swoje się nie upominał. Tylko żydom, łiebiata, pałdonu nie dawajcie. A Leona za wzół! Biołę go na mego sekłetarza. Płaszczaj, łiebiata!
Żołnierze: Zdrawia żełajem, Wasze Błagorodje.
(Kapitan Wamindo odchodzi. Leon chce iść za nim — powstaje zjadliwy śmiech?)
Marynarze: Idź, fita, idź! Weź koszulę w zęby!