Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/45

Ta strona została przepisana.

trzydzieści — nie pomogło! Z kapitanem jak się zczepili co do wojen — tak doszło, że kapitan kazał go ponadto jeszcze na dwadzieścia dni do karceru zatrynić.
Unter-oficer II: I patrzeć na niego straszno, w czem to dusza się trzyma? Tylko oczy i błyszczą. Krew mu silnie poszła gardłem
Feldwebel Tiszewskij: A jakże jej nie iść — posiedź ty dwa lata przy piecach na 80 stopni żaru! — i do tego za czytanie broszur porcyę obiadu miał zmniejszoną.
Murzyn kucharz: Da, da — I will give to him.
Feldwebel Tiszewskij: Właśnie, że nie give, bo nie dozwolę!
Unter-oficer I: Już miesięcy dwa nie dostaje wołowiny.
Feldwebel Tiszewskij: Przepadnie pewno niezadługo, prędko czartowi nowa skóra na bęben będzie do djablej cerkwi.
Marynarz (ciągnąc z litewska:) Panie feldwebel, za co mu wymyślacie, przecież wy go nie znawszy?
Feldwebel (obracającsię, ostro): Bryś, pod ławkę! Tamże chcesz? To nie długo odprawię. Wieszać was trzeba, w smole palić, ot, co wam trzeba robić! Bóg sam wojował, a wy Mu służyć wzbraniacie się, mahometanie przeklęci! (Do murzyna). Kuk, daj tytoniu — giw mi smok!
Murzyn: Oll rajt! (daje mu tabliczkę do żucia).
Unter-oficer: Mister Kaptejn, giw mi rubl!
Murzyn: No!
Unter-oficer: Pluję ja na waszą czarną nacyę!
(Śmieją się.)
Marynarz: Mister Kuk, (ukazuje na mięso rozwieszone) — smierdit —
Murzyn: The girls — Makarow — diwki.
Marynarz: Będzie cholera!
Murzyn (szczerząc zęby): O yes — dużo — dużo zdech! (Baraszkując odchodzą).