Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/52

Ta strona została przepisana.

pamiętaj! Przeżyliśmy wspólną niedolę! Polska z Rosyą — dawaj mi broń!
(Leon oddaje mu karabin.)
Do zbroi! ura! chaj żyje swoboda! (znika za wieżą).
(Kapitan Wamindo wyjmuje rewolwer i biegnie za nim. Wtem potężny krzyk: Het tyraniw! Rumor upadających karabinów.)
Komendant Golikow: Kto tam podburza marynarzy? Ach, ja znam — to jest ta kanalia Matiuszenko.
Pułkownik Nieupokojew: Rozbijają skrzynie z patronami! — Wszyscy będą karani — wszyscy! (Biegnie, krzycząc).
Komendant Golikow (do Matiuszenki, który wchodzi uzbrojony): Czego ci potrzeba? Postaw karabin!
Matiuszenko: Ja rzucę karabin — kiedy już nie będę żywą istotą a trupem. Uchodź z okrętu — to jest okręt narodu, a nie twój!
(Komendant Golikow wyjmuje rewolwer.) A, chcesz śmierci? (zamierza się kolbą — komendant w bok — i karabin roztrzaskany o podłogę.) Ja i rękoma ciebie zgniotę!...
(Komendant Golikow ucieka.)
Matiuszenko: (stoi chwilę w zadumie.)
To już wolność — już wolność!!
(Łzy mu płyną.)
(Pojawia się Pop czarny z krzyżem srebrnym.)
Pop: (rozgląda się trwożnie. Czka.) Pokój z tobą, synu!
Matiuszenko: Precz Chaldejczyku! won, pijanico!
(Trąca go, pop rzuca krzyż i ucieka. Matiuszenko podejmuje krzyż.)
Shańbili Cię — już i Ty nie z ludem i nie przez cud. Idź w głębiny!
(rzuca krzyż do morza.)
Jam wolny!
(Kapitan Wamindo wbiega goniony przez Wakulinczuka.)