Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/68

Ta strona została przepisana.

(Ustawiają śmietnik, skąd słychać chargotanie.)
Zakopał się w śmieciach — nie wyłazi — tam zjada i tam trawi — glisty z nim i białe robactwo.
Mieszkaniec śmietnika. Miękko na zgniłych cytrynach — zaciszniej tu w odpadkach niż w waszej stolicy.
Tłum. Wstawaj — jesteś na wizycie u jasnych państwa —
Wstawaj — przyjechał Okręt Rewolucyi — wszystko ma być równe — i swoboda najpomyślniejsza — Wysypać śmieci!
( Wysuwa się ohydny łeb.)
Mieszkaniec śmietnika: A ja gdzie się podzianę?
Tłum. Na marmurowy stół — do trupiarni — czas tobie, nie?
Bosiak 3 (zdejmując koszulę): Oj, sztyfty pogane zlatujcie, czy niema, myślicie, na was sposobu?
Mieszkaniec śmietnika: Czego tu żądamy? wolności? nie dla nas ona — my musimy zczeznąć — My robaczywe pokolenie — Czego tu żądamy? śmierci — oto ona jest — czcijmy ją — nie na klęczkach — ale runięciem — aż do meta-tragedyi — Sfinks — nie, raczej Prometeusz w śmietniku. (Kryje się.)
Tłum: To jurodiwyj — my idźmy stąd —
zaraz — patrzcie, jakie meble mięciusie —
nie rusz — nie kradnij ze szafy —
patrzcie — ukradł nowiutkie spodnie —
łowi kadyka — kamieniem go!
Mieszkaniec śmietnika: Milczeć tam — ciągle tu hałasy — kruki zdechłe! wszystko mnie boli od waszego krzyku. Łeb zatykam — to znów szczury wpadają mi na plecy. A, jesteś tu, odgryzłeś mi jednej nocy palec — ale ja tobie teraz ukręcę kark! (Wyrzuca szczura zdechłego, śmiechy, po chwili jęk:) Życie świńskie!
Bosiak (pijany dobija się do szafy): Naplewać tobie — otwiraj! cóż to, nie wpuszczacie mnie? a ja chcę teraz spać — ja w nocy muszę podstrzeliwać wódkę. — Wagony pełne — i wam się dostanie —