Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/72

Ta strona została przepisana.

dału — dajcie mi gromnice dwie w ręce na zaślubiny — hej — kto odważny? —
(Mitienko ją obejmuje.)
(Kozaków dziki ochrypły śpiew.)

Na ulicie Maryensztadskoj
razigrałsia knut kazackoj,
biej nagajka mieszczanina —
zażgi pakliu kierosina —
aj, toptaj — toptaj!

Tłum: Wychwycili już szable — konie puszczają wcwał — Sądny dzień — uciekaj!
Matiuszenko (macha chorągwią): Usuńcie się robotnicy — będą z Kniazia strzelać kartaczami do Kozaków —
Kozacy: Udiraj! bomby! kartieczi! rubi — strielaj! udiraj!
( Uciekają.)
Tłum: Zwycięstwo! jedno słowo wielkiego Okrętu wystarcza.
Majtkowie: Ot, my zostali — teraz myślmy jak zmusić władze do ucieczki.
Tłum: Oni są w teatrze — wystrzał 1000 funtowego pocisku zmiażdży dach i przywali tę hydrę o tysiącu głów.
Majtkowie: Nie, tam mogą być niewinni. Lepiej idźmy grzebać towarzysza — z góry puścimy rakietę — niech miasto całe raduje się.
Tłum: Wielki męczennik! rozbiegnijmy się — bijcie w dzwony!
(Majtkowie wysuwają się konduktem pogrzebowym. Za nimi tłum rosnący.)
Agitator (wskakując na śmietnik): „Nowe społeczeństwo nie może już żyć po proletaryacku! ono będzie dążyło do tego, aby żyć jak wysoko kulturalny naród — i przytem tak będą żyli wszyscy jego członkowie — od pierwszego do ostatniego.“ Te słowa wypowiedziane przez wielkiego Bebla — dziś mają dla nas znaczenie zakonu —