Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/75

Ta strona została przepisana.

przesiał jako pszenicę. Ale Chrystus prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja: a ty niekiedy nawróciwszy się, potwierdzaj bracią twoją!
(Tłum przerażony dziwną powagą cofa się.)
Ty mnie wróciłeś do mojej pierwotnej istności.
Bom ja był przed wiekami Boży!
Tłum: Cud, nawrócenie!
(Tworzy się gromadka dokoła Mitienki, która, słuchając go podnosi ręce do góry i płacze.)
Pani Szmidt (dotąd klęcząca, wpatruje się w Nieznajomego): Za straszne jest wszystko — nie można z życia robić eksperymentu dla myśli swej.
Nieznajomy: Idźmy stąd. Spróbujmy w jakim cichym borze nad wielką rzeką odbudować wierzenia nasze —
i siły życiodajne.
Pani Szmidt: Czy ty jesteś marą mego obłędu? Kocham Cię, lecz o tem nie wiedziałeś ty nawet! (Nieznajomy znika).
miasto czy składa się już z tnących się w obłędzie kruków?
(Ochrypłe krzyki — wchodzą brodiagi z piłami, toporami, hakami — na jednym śledziona końska — zakrwawione wlecze drugi jelita — trzeci końską głowę wdział i ogonem macha.)
Krzyki bosiaków: Ura! Kto chce do patryotów? Kto chce zbawić Rosyę świętą od rewolucyi? Jechał student — tak my jego mózgami o rynsztok — a z konia rysaka trofej nasz — wy słuchacie żyda — my go nauczym botaniki — jeśli zdjąć skórę z żołędzi — to wyrośnie melon —
Tłum: Wy ludzie bez krzyża — psy wściekłe — ha — z wami policja idzie i oficerowie — wesoło częstują się papierosami — ej, bosiaki — obudźcie iskrę sumienia w piersiach.
Bosiaki: Tą iskrą zapalimy brody żydowskie — namoczywszy je wprzódy naftą — idziemy pić — rozbijaj magazyny — tu Berson — tam Lurie — tam Sokołów — czego dusza chce — w bród! hej suki — wykąpiecie się w szampanie —