może wrócą — nasyceni tańcem rozkoszy i grozy. Na okręt płyńmy —
Bosiaki: Patrzcie, idzie tu lejtenant Szmidt a za nim umarli!
i żona jego — nie, żona nie byłaby tak wesoła!
Daruj ty nam — uh, jaki straszny —
a niby święty — no cóż, możemy i żonę zarżnąć
tfu — tą Panią — i zgwałcić ją — a tak żyjecie —
(Lejtenant Szmidt — przy nim marynarze z chorągwią czerwoną — wnoszą trupy i układają rzędami okropne zdeformowane postacie — to obnażone — to w odzieży — przeważnie Żydzi i robotnicy — kilkoro dzieci żydowskich, jakby śpią w trumienkach — twarze starszych wyrażają sfinksową okropną zadumę — prócz kobiety, której czoło popękane, oczy nienaturalnie rozstawione i usta w zgryźliwym, nieludzkim wyrazie.
Żywi przyklękają — siadają lub stoją nad trupami — budzi się w nich tchnienie wieczne — podobni są owym cieniom nad wodami Babilonu.)
Lejtenant Szmidt: (wśród ciszy grobowej): Nad grobem należy tylko się modlić; lecz niech będą podobne modlitwie słowa miłości i świętej klątwy, którą tu chcę wypowiedzieć razem z wami.
Kiedy radość przepełniła dusze tych już umarłych — to pierwszym ich ruchem było iść śpiesznie ku uwięzionym w turmach, którzy walczyli za wyzwolenie, a teraz w czasie błysku nadziei — pozbawieni są tego najwyższego szczęścia. Oni — niosąc ze sobą wieść radosną — śpieszyli udzielić jej zamkniętym, oni prosili, aby uwolniono ich — i za to byli zabici. Oni chcieli przekazać innym najwyższe dobro życia — swobodę, — i za to byli pozbawieni samego życia.
Straszne niewidziane przestępstwo! Wielkie niepoprawione już nieszczęście! Teraz ich dusze patrzą na nas i zapytują bezmownie: Cóż Wy uczynicie z tym dobrem, którego my jesteśmy pozbawieni na zawsze? Jak wy korzystacie z wolności? Możecie nam obiecać, że my jesteśmy ostatniemi ofiarami samowoli?
Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/78
Ta strona została przepisana.