Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/81

Ta strona została przepisana.
AKT CZWARTY.
(Wieczór na pokładzie. Morze świeci złocistymi wężami wśród mrocznych głębin.
Namiot żaglowy zakrywa widok na pancernik.
Na kłębie lin zwiniętych siedzi zamyślony Lejt. Szmidt. Maszt opancerzony rzuca fantastyczny widmowy cień
.)

Lejt. Szmidt: Więc przyobiecujesz, że tej nocy zginie wszystko?
Cieniu w głębinie — ty jesteś wieszczych Pan tajemnic — i wszystkie łańcuchy fal trzymasz w swojem ręku.
Wyspowiadać się, o Morze? wejść w twoje głębiny? jakie ty dobre — ciągniesz mnie, ty stara odwieczna zbrodnicza Matko! Ławicom ryb, kiedy się trą — ludzie sprawiają ohydną rzeź — potem w parafialnym kościołku odprawiają mszę za szczęśliwy połów. Cmentarzu ryb i okrętowych szczątków!
Kocham Cię — niepojęta mroczna dolino wielkich łez.
Milczenie!...
Nie tym skrzypcowym jękiem — ale Gaurizankarem zapładniać twoje myśli falujące, obojętne, złe —
piorunami załachotać, abyś doznało śmiechu najgłębszych zagadek.
O, już nie słów —
ale pogardy — gardzić tobą — tak, jak ty mną.