Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/85

Ta strona została przepisana.

hawańskie? — Jak tu jest cicho — marynarze dotąd boją się mówić głośno w tych miejscach, gdzie siadywała władza. —
Resnieczenko: Sprowadzić tu oficerów!
(wychodzą dwaj majtkowie z gwintówkami)
W kasie okrętowej znaleziono 27.000 rubli i pakiet z 4.000 inżyniera Charkiewicza. Co z nimi uczynić?
Aleksiejew: Wybraliście mnie komendantem, więc ja mam chyba głos: radzę, żeby połowę oddać na koszta rewolucyjne.
Majtek I (z małoruska): Chiba mi złodii?
(Śmiech.)
Majtek II: Rewolucya nie jest kwecem, który zabija — aby kradł.
Aleksiejew: Tak to tak! Kot gdy ma parę godzin i jeszcze błonę na ślepkach — też nie je myszy.
Matiuszenko: Niema o czem mówić. Te pieniądze należą do inżyniera lub jego rodziny i będą mu doręczone.
Werkmajster: Ej oszczędzajcie, oszczędzajcie — przyjdzie potrzeba — okręt wielki — żołądków dużo —
(Wchodzi kilku oficerów pod strażą.)
Matiuszenko: Panowie oficery! Komenda Patiomkina postanowiła zwieść was na brzeg, ale wpierw niż to wykonać — ona poruczyła nam zwrócić się do was z pytaniem — czy nie zechce ktobądź z was przyłączyć się do powstawszych marynarzy i razem z nimi stanąć za świętą sprawę wyzwolenia wszystkich narodów od przeklętego ugniotu carskiego rządu żeby zwyciężyć albo umrzeć za swobodę — jak to postanowiła komenda!
Aleksiejew: Oficerowie z dobrowolnie przyłączonej Wiechi i nasi — proszą żeby ich puścić na ląd. Trzeba im zapłacić.
Majtkowie: Niech będą radzi, że wynieśli głowy całe z naszej paszczy.
Aleksiejew: To nie pora na żarty, ja sądzę. Im należały się pensye zaległe. Wszak przed chwilą słyszałem, że rewolucya nie kra —