Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/86

Ta strona została przepisana.

nie jest dawnym systemem. Ja chyba mam głos? radziłbym, żeby połowę całej sumy przeznaczyć na wierzycieli.
Majtkowie: Ha, ha — oni nam kiedy co zawierzyli!
Matiuszenko: Miejmy tę satysfakcyę, żeby panom oficerom dać po sto rubli.
Majtkowie: Miejmy!
(Matiuszenko rozdaje storublówki.)
Matiuszenko: Na szampańskie wino — bo do nich nie wypada mówić — na wódkę.
Majtek: Wódka po rządowemu nazywa się też wino, to na jedno wyjdzie.
Oficer: Zdrowo powiedziane — ruski człowiek lubi prawdę.
Oficer II: Kto mnie rozmieni 500 rublową?
Majtkowie: Oho, ten bogaty — nie przyjmie —
Oficer II (ukazując gestem rąk do siebie): Ręce są tak, a nie — tak. Powiedziano w Ewangelii: rękę, która sobie nie bierze — odrąb. Co mnie się z prawa należy — czemu nie brać?
Matiuszenko: A jakże, i Panu się należy 100 rubli. To tak, jakby wszystkim rozdać kopnięcie, a Pana oszczędzić.
Riesniczenko: Oficerowie nas dawniej znieważali, nie odpłacajmy im takimże sposobem. To nie przystoi Wielkiej Młodej Rosyi.
Oficer III (mrucząc): Ażeby prędzej już od tej śmierdzącej kanalii. Nawet nas siadać nie proszą.
Oficer I: A mnie oni teraz zaczynają się podobać. Ano, spróbowaćby tak teraz dać któremu opleuchę. Wyzwałby na pojedynek, jak równy z równym —
Oficer IV: Daj spokój — to jest najdumniejsza arystokracya — Dyogenesy ze sankiulotów.
Aleksiejew: Ja muszę jednak was prosić o większą sumę. Mam żonę na lądzie — pisała, że jest w ciąży — potrzeba mi