Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Tłum: Ty masz na twoich rękach dowód żeś walczył, i co z tego? wzięli cię do niewoli, a Osliabia z 700 ludźmi utonął.
Nie daj Boże w nocy nagle uczuć, że okręt miażdży się od torpedy.
Aleksiejew: Was kilku chce tyranizować nas wszystkich! Posłuchajmy co mówi naród!
Tłum: Do Rumuńskiej respubliki!
Inżynier Kowalenko: A czy naród wie, że w Rumunii jest królestwo, że prawa portowe żądają wydania oficerów na wojennym okręcie, że nie pozwolą nam prowiantować?
Tłum (tłum padając na klęczki): Batiuszki, zmiłujcie się — choćby do Turcyi, byle daleko od tych brzegów.
Werkmajster Birdiukow: U mnie jest znajomy w monasterze na górze Afon: tam ugoszczą nas rybami i winem. Wstańcie, riebiata, w kotłach się pali — wykręcimy tylko ster.
Matiuszenko (dobywa rewolweru): Kto jeszcze jest za rewolucyą?
(Błyskają rewolwery i noże.)
Aleksiejew: Komitetowi mają broń, jak na lądzie żandarmi! i w naszem ręku może się za chwilę znaleźć.
Werkmajster: Nasze hasło większe: Car i Boh! Dajcie nam wódki!
Majtkowie rew. I my za Carem, ale konstytncyjnym — i my za Bogiem, który nie, trzyma się wódką —
Aleksiejew: To wy spytajcie za pomocą równego tajnego bezpośredniego głosowania — czego chce większość? czy ona chce być tarczą dla niewidzialnej pod morzem płynącej żmii, której ukąszenie tworzy wybuch wody spienionej wysoko ponad kominy?
Tłum: Do Rumunii! my nie dźwigniemy rewolucyi i całej Rosyi — nikt nas nie podtrzyma — zginiemy tu — lada chwila ktoś może wysadzić arsenał —
Aleksiejew: Ja sam dawno to uważam — na okręcie jest jakby zapach tlejącego lontu.