Strona:PL Miciński - Kniaź Patiomkin.djvu/99

Ta strona została przepisana.

Widzicie, dlatego uciekał Admirał.
My tylko jesteśmy okrętem nowej mocnej konstrukcji, który wie, że trzeba iść naprzód, kiedy wszystko zmienia się dokoła niego.
My jesteśmy okrętem ludowych Argonautów — z nami tęskni, z nami się łączy — z nami walczy wszystko, co Rosya ma bohaterskiego, co nie zostało jeszcze zduszone od lat 150 w kazamatach i na Sybirze.
(Od brzegu straszny głuchy jęk. Wbiega:)
Agitator Feldman: Słyszycie — ten krzyk tysięcy:
Ratujcie, braaacia!
tam pali się port — weźcie szkła — tam czarni maleńcy ludzie zrozpaczeni, biegną w płomieniach — wybuch za wybuchem — wszystkie oleje i spirytusy w ogniu. Zapala się morze — tak wiele wylano tam nafty, smoły i spirytusu!
Patrzcie — czarni ludzie rzucają się w gorejące morze i tam spalają się.
Tam zapala się drewniana rampa.
Zapaliły się parostatki.
I to jest coś niemożliwego! patrzcie — tam strzelają —
ten bezdarny i tchórzliwy Nejhardt, który przez dzień cały nie zrobił nic, aby uprzedzić pożar —
ludzie bez przeszkody schodzili w dół — bez przeszkody upijali się maderą i likierami — bez przeszkody niszczyli towary, rzucając w morze — w strasznem obłędnem milczeniu —
on nie posłał tam ani jednego żołnierza — ani jednego stójkowego; policya — w mieście na górze mordowała niewinnych mieszczan. Lecz kiedy w dole — w porcie ludzie upoili się — zbezsilnieli, — gdy ich objął płomień — wtedy tylko zeszli się żołnierze i zaczęli strzelać. — To zemsta! strzelają wciąż, jak deszcz sypią się kule.
Majtkowie: Prowadź nas do walki!