Jakiś Francuz rokuje nam świetną przyszłość — w cywilizacyi. Prowadząc analogię dalej, mężczyznom przypadłaby skromna, ale nie bez wagi rola — trutniów. Niech żyją wielkie dążenia cywilizacyi!
∗
∗ ∗ |
Klasa moja uczy się doskonale, prócz Kosteckiej. Martwię się, tem więcej, że bardzo lubię tę dziewczynkę. Jest nad wiek swój poważna i rozwinięta, ale nie ma najmniejszej chęci do pracy. Przyszła wczoraj do mnie po lekcyach i usiadła na stołeczku.
Nie zwracałam na nią uwagi, zajęta poprawianiem ćwiczeń. Nagle słyszę — Kostecka płacze.
— A toż co — pytam — sumienie dręczy grzesznicę?
— Tak, paniusiu — odrzekła.
— A więc zabierz się do roboty, żebyś nie miała dwójki z polskiego na cenzurze.
— Cóż ja na to poradzę, już zapóźno. Na jutro zadane wypracowanie — jeszczem go nawet nie zaczęła.
— Moja Zosiu — powiadam — jestem pewna, że napiszesz doskonale, tylko weź się do niego ochoczo. Poprawisz sobie stopień i mamie nie zrobisz wielkiej przykrości. A i mnie będzie smutno, gdy się przekonam, że mam uczennicę leniwą, choć zdolną.
Wstała i nic nie mówiąc, poszła do stolika.
Pisała przez dwie godziny, wreszcie sama oderwałam ją od pracy.