Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

się djabelskim namiętnościom, gdy tak bezbożnie myśli.“
Na to Mania zapytała, czyby nie spróbować egzorcyzmów?
Widząc, że zanosi się na ostre starcie, prosiłam przełożonej, aby małą oddała mi pod wyłączną opiekę, na co zgodziła się bardzo chętnie.
W ten sposób zdobyłam dziecko.
Niejedna kobieta, aby to osiągnąć, stawia na kartę całe życie...


∗             ∗

W pobliżu naszej pensyi leży cichy, mało przez publiczność odwiedzany ogród. Tam poszłam dziś z Zosią na spacer.
Zwarte sklepienia drzew przysłaniały niebo. Na dole w alejach było ciemno, jak o zmroku w gotyckich świątyniach.
Olbrzymi księżyc, niby rozpalona miedziana tarcza, wschodził powoli ponad dachami domów.
Zosia była smutna czy rozmarzona. Ja myślą również odbiegłam daleko: wspomniałam wieczory letnie nad brzegami Rosi, która w srebrnych blaskach księżyca błyszczy, jak klinga szabli, rzucona na kobierzec bujnych zielonych traw.
Zdaleka dolatują tęskne pieśni parobków i mołodyć.
Milkną — nastaje „święta“ cisza stepów, której równa chyba tylko na błękitnych polach Elizyum panuje, gdzie bez szelestu duchy się prześlizgują,