nieszczęsny, kochasz bez wzajemności! Otóż moja droga, zapamiętaj sobie raz na zawsze, iż żołądek mam w wybornym stanie, a nie dojdę nigdy do tego szczytu obrzydliwości i głupoty, jakim jest miłość bezwzajemna!
Nie wiem czemu, ale uczułam, jakby tępy świder wkręcał mi się w serce.
Pożegnałam je i poszłam do siebie.
Ale zasnęłam dopiero nad ranem.
Milcz serce! Albo się strzaskaj, echowe
Narzędzie pieśni, bólu, wiecznie drżące
I obłąkane, niezaspokojone —
Uderzam ciebie w złości. — Milcz szalone!
∗
∗ ∗ |
Życie moje składa się z tak drobnych wypadeczków, że niemam co zapisywać.
Nic nie przekracza wymierzonych relsów, chyba maleńkie starcia z powodu jakiejś plotki.
Naturalnie, nie zwracam na nie uwagi, czasem jednak opędzam się, jak od much dokuczliwych.
Tak n. p. siedzimy kiedyś wieczorem, jak zwykle w trójkę; nagle drzwi się otwierają, Kafarska staje w progu i mówi głosem patetycznym:
— Amelko! (zaczęła mówić do mnie po imieniu zaraz na drugi dzień przybycia mego na pensyę). Amelko!
Pauza.
— Co pani sobie życzy?
— Nie udawaj, że się nie domyślasz!