Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.
—   44   —

I szepcę cicho: Panie, dobrze mi tu, zostaw mię tak nazawsze!...


∗             ∗

Dziś — jak sądzę — jest już przy swej żonie. Ona go przyjęła serdecznie i radośnie, zdziwiona, że wraca tak szybko, a on trochę smutny, że uległ fantazyi czy nerwom, trochę radosny, że nie utracił czegoś najdroższego, szacunku dla siebie, i nie złamał istoty, która mu zawierzyła...


∗             ∗

Zdaje mi się, iż posiwiałam w przeciągu tych czterech godzin. Dusza moja łka, jak rozbita cytra...
Och, Ty Boże! pozwalasz bić gromom w ludzi, śniących, że przybili do cichej przystani...
Wieczorem Stefka przyniosła mi „Kuryer“ i przeczytała, że w hotelu Francuskim Konrad Laskowicki kulą przebił sobie pierś... że doktor nie robi nadziei... że domyślają się dramatu miłosnego... Wydarłam jej gazetę i chwyciwszy zarzutkę, wybiegłam na ulicę.
Po kilku minutach, długich nieskończenie, dorożka zatrzymała się przed hotelem — wpuszczono mnie, jako krewną — weszłam do pokoju, pogrążonego w półmroku.
Nic nie widziałam, ktoś ujął moją rękę i podprowadził do łóżka.