Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
—   49   —

— Czemu nie poszedłeś za jego przykładem — odrzekłam żartobliwie — nie napisałeś większego jeszcze, o trzystu stronicach, poematu, a napewno byłbyś zdrów na ciele i na duszy, jak po hydropatyi.
Uraził się, ale potem wesoło gawędziliśmy o różnych gatunkach miłości.

D. 25 stycznia.

Nauczyłam się opatrywać mu ranę. Ma niewielki otwór, jak dziesiątka, który się szybko zabliźnia. Doktor obiecuje, że za tydzień Konrad będzie mógł się podnieść z łóżka.


∗             ∗

Między nami nastąpił jakby niemy układ — nie wspominamy nigdy przeszłości, za to często mówimy o Halce, jej rodzicach, lub wogóle o małżeństwie, wychowywaniu dzieci, stanie naszego społeczeństwa. Ten ostatni temat staram się nawiązywać najczęściej — dziwi mnie, że Konrada on tak mało interesuje.
Raz, czytając nagłos Dwa bieguny, wyrzekłam zdanie, że nigdzie może tyle sił nie trwoni się marnie, jak w naszem społeczeństwie. A przecież stosunkowo nigdzie tylu rąk i głów do pracy nie trzeba, jak u nas.
Na to Konrad:
— Tak, hodowla ras poprawnych dałaby zdrowie moralne. Dlatego chcesz mnie zrobić hodowcą?
Czy zasłużyłam na taką ironię?


∗             ∗