Przełożona, mimo groźby, zawartej w delikatnych słowach kuratora, nie traci spokoju; powiedziała do mnie:
— Będziemy pracować, póki nam pensyi nie zamkną.
— A wtedy? — spytałam.
— Zajmiemy inny posterunek i będziemy pracować dalej, póki nas nie zgniotą zupełnie.
Czułam się porwaną temi słowami, a jednocześnie upokorzoną: „będziemy pracować“, a ja z tych szeregów występuję... Cóż robić? jest coś silniejszego nad obowiązek, honor, miłość idei narodowej, a tym fetyszem wszechwładnym są zmęczone nerwy.
Inspektor dziś (znów!) przyszedł bardzo ugrzeczniony, użalił się nad przełożoną, że ma tyle pracy i „kłopotów“ — a potem odwiedził drugą klasę; kazał zmówić „modlitwy,“ zadeklamować z uczuciem i zrozumieniem „Boże Carja chrani,“ nareszcie zapytał którejś:
— Kto to jest Rosyanin?
Gdy uczennica, drżąc z przerażenia, żeby nie powiedzieć czegoś niestownego, milczała — inspektor nalegał:
— No, powiedz, powiedz, „gołubuszka“, kto to jest Rosyanin?
— Człowiek — odrzekła niepewnym głosem delinkwentka.
— Wot głupost’! ale dla ciebie, dla was, kim jest Rosyanin?
A gdy znów milczała ze spuszczonymi oczyma:
Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.
— 75 —