Z dziwnem uczuciem przejrzałam te kartki. Nieświadomie złożyłam w nich kawałek swej duszy. Tylko kawałek i to byłej. Obecnie jestem już inna: doświadczeńsza, a więcej młoda; silniejsza, a mniej złożona. Wiele z tego, co dawniej tylko odczuwałam, dziś rozumiem.
Życie! ty jesteś, jak otchłań morza, w którą im głębiej zstępujemy, tem prościej przedstawiają nam się twory i zjawiska życiowe, a jednocześnie, tem większą czujemy nad sobą potęgę bezmiaru...
Trudno mi pisać: rechotanie żab z dalekich dolatuje stawów i wśród ciszy nocnej wydaje się przygrywką do snu. Ale, gdy skupiam wszystkie wrażenia: tych gwiazd, miliardami rozsypanych po niebie, w wiecznym biegu spełniających wyznaczoną drogę; i tych drzew, głęboko zadumanych; i tych chat wieśniaczych, gdzie śpią zmęczone ludzkie mrówki — słyszę drugą, wielką przygrywkę — do życia...
∗
∗ ∗ |
Staszecki od tygodnia przebywa na wsi, jutro odjeżdża.
Przed wieczorem, jak zazwyczaj, wyszliśmy na przechadzkę, tym razem daleką, bo aż na wiejski cmentarzyk.
Naturalnym biegiem myśli rozmowa przeszła do tematu istnienia zagrobowego. Staszecki, posia-