„Spotkamy się za grobem, prawda, mój ojcze, że się spotkamy!“
O siostro! niechaj te słowa, płynące z głębi kochającego, miłością mądrego serca, będą jasnowidzeniem, które tobie ulży w boleści, a mnie da moc do prowadzenia życia dalej...
Wyszliśmy niepostrzeżenie.
Słońce zaszło; purpurowe morze rozlało się na horyzoncie; nieuchwytna smuga zielonkawego seledynu dzieliła je i zarazem łączyła z ciemniejącym granatem nieba.
Ogarnął mnie jakiś mistycyzm i zdało mi się, że ta purpura w dole — to nasze życie, pełne walki; ta jasna, eteryczna zieloność, to nadzieja przyszłości, a dalej ten szafir, to już wieczność...
Z zamyślenia wyrwała nas rozmowa dziewczynek, które zwierzały się wzajemnie ze swych projektów.
Helenka lubi gospodarstwo i marzy o tem, aby matce dorównać i wyręczyć; Zosia pragnie zdobyć dużo wiedzy, stać się cierpliwą i wytrwałą, aby uczyć dzieci.
— Oto nawet taki drobiazg — odezwał się Staszecki — myśli o przyszłości, a my się o nią nie troszczymy.
— Owszem — odrzekłam — wciąż jestem zajęta myślą o niej.
— Czemże ją pani chce wypełnić?
— Rozrostem swych sił w walce.
— A gdy nastąpi znużenie?
Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.
— 86 —