Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/116

Ta strona została przepisana.

Któż jemu nada wyraz?
Gdyby piekło mogło się wysłowić, byłoby już zbawione.
Arjaman spoglądał przez otwór jaskini w mirjady zrębów zagwiezdnej męczarni —
i zawstydził się, ii jeden cierń wbity w jego czoło, tak mu już starczy za koronę!
Tam iść —
tam, aż do głębin źródlanych ducha polskiego!
a jeśli się znajdzie tylko nicość i rozpacz, to nią roztrzaskać wszystkie Chrystusowe nieba! — — —
Tak mijały godziny nocy, lub może — lata? — — —
Łódź wypłynęła w podcienie skał. Pierwotny mrok zaczął rozświecać niebywałym szafirem. Ten kolor powstawał z fosforescencyj morskich, gęściej nagromadzonych w grocie. Woda uciszona głęboka oświetla wielką naturalną świątynię. Lecz nietylko woda świeci tu blaskiem — kiedy Mag Litwor i Arjaman wyszli z łodzi, idąc komnatami gotyckich sklepień i kolumnad, wszędzie spotykają szafirowy mrok, w którym jarzą myśli.
Mistyczne niebo świeci w tych jaskiniach! W jednej sali ustawione teleskopy, siedzi mędrzec przy małej lampce oliwnej. Poznali Kopernika, słynnego autora De Revolutionibus orbium coelestium. Księga ta leży na głazie, mnóstwo na kartach znać poprawek i dopisków. Kopernik jednak pracuje nad nowem dziełem z rozszerzonego zakresu. Z uchylonych kart wyrozumiał Arjaman, iż jest mowa tam o Państwie Lucifera.
W milczeniu najgłębszem idą dalej, spotykają dawnych uczonych, których Mag Litwor określa nazwami: Wojciech Brudzewski astronom, Marcin z Olkusza, który poprawiał wraz z Kopernikiem kalendarz w Rzymie, Wawrzyniec z Nowego Targu, Witellion optyk i t. d. Wszyscy oni