Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/122

Ta strona została przepisana.

Punkt wyjścia jest fałszywy. Państwa Bożego założyć się nie da, gdyż Kazanie na Górze niszczy całą kulturę, a nawet całego człowieka, który wyszedł z rodziny mastodontów i ichtjosaurów, a idzie — ku wielkim Mahatmom Przyszłości.
Idąc wślad za Jezusem, kończymy ciemnością Golgoty i koroną cierniową.
Idąc za kościołem, kłamiemy w czasach dzisiejszych — niewybaczalnie.
Tęsknię ku Indjom, lecz wątpię, czy i tam jest światło Wiedzy Bezwzględnej! —
Nie wiem, czy Kriszna nie jest tam tymże samym, co u nas „Zbawicielem“ — t. j. tymże samym Mirażem.
Znany jest argument, iż zbawienie musiałoby powtarzać się nieskończoną ilość razy na nieskończonej ilości zamieszkałych planet. —
Powstał krzyk tak długi i zewsząd idący, jakoby Charybda otworzyła swą gardziel i ryczała.
Arjaman znieważył uczucia najdroższe wszystkich. I tych, którzy szli za kościołem i tych, którzy budowali wiedzę swą na wierze w Indje.
Z tego tumultu jeśli wyszedł żywym, zawdzięczał jeno Magowi Litworowi, który potem rzekł:
— Mówiłeś prawdę: Wężową głęboką prawdę. W Ornaku trzeba było złożyć i taki dokument. Ale teraz śpieszmy przemyśleć możność nowej budowli z niezniszczalnych głazów. —
Szli szybko, pragnący patrzeć, jak rozwija się sekta Franka, który przez Polskę miał wieść żydów do nadzwyczajnych bogactw i zaszczytów; potem zwątpiwszy prędko w nową religię, zachowywała z fanatyzmem formy zewnętrzne, aby utrzymać towarzyskie pozycje i prebendy.