Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/125

Ta strona została przepisana.

teraz witeziowa potęga Maga Litwora wywiera wrażenie bardziej imponujące, niż cicha świetlaność jego ducha.
Tak już bywa z naturami wiecznie młodzieńczemi, że wrażenia najsilniej przyjmują przez zmysły.
Morze — ten wielki symbol życia i śmierci, otaczając wokół, zaprasza Arjamana i w każdej chwili gotów rozemknąć swe straszliwe uniwersytety wiedzy: że się jest niczem, będąc wszystkiem; tej wiedzy, iż ostatecznym wyrazem duszy ludzkiej — jest mrok.
Mówi Tirso de Molina iż „ najwększymi z uniwersytetów jest boleść“.
Gdyby miłość szcząśliwa była nawet Beatryczą, gdyby miłość nie była ślepym pociskiem Fatumu, lecz Wieszczką, idącą wspaniałymi wschodami, jak na Ca d’Oro, gdzie u szczytu stoją tytany:
tu, na tym dzikim żywiole bezbrzeża, wyglądałaby, jak marny kwiatuszek u kamiennego, sardonicznie uśmiechniętego Sfinksa!...
Księżyc zachodzi za chmury —
zda się on szeptać strofę ze Statku Pijanego:

„Już zadługo płakałem: jutrznie są bolesne,
srogie wszystkie księżyce, gorzkie wszystkie zorze;
miłość mi dała strętwienie przedwczesne —
o, niechaj dno me pęknie! niech pójdę pod morze!“

Sen o rozwarciu bram życia nowego i dla narodu nie ziści się.
Kamień się stoczy z tych gór, na których miał być pono raj — (tak wy wróżył w jaskini mu Król Wężów —)
ten kamień Syzyfowy uderzy nas wszystkich w pierś —
i długa maligna, ciężka nie na żarty choroba — —
Arjaman zakrył oczy...