Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/149

Ta strona została przepisana.

— Jakto? — zapytali obaj naraz: książe i Arjaman — walka Rosji? — nic o tem nie wiemy.
— Jest już w powietrzu, zaraz się pojawi na ziemi. Kapitan Czibisow należy do tych ludzi, co nasz Przewalski Mikołaj: uwielbia absolutyzm i służy mu całym gieńjuszem, rozległością wspaniałej wiedzy i młodością. Lecz Rosja musi być pokonana dla jej własnego dobra i dobra ludów. —
Nie odrzekł na to już nic właściciel Jo, spojrzał tylko bystro i oddał koło sterowe Magowi, sam zaś spokojnie wyjął małe pudełko i podał uprzejmie Arjamanowi wraz z koszykiem kolczastych fig, zwanych indyjskie.
— Haszyszu? trzeba jednak wprzódy zakąsić, choćby tym owocem!
— Z trudem doszedłem do otrzeźwienia, rzekł Arjaman.
— I ja też. Lecz powierzyłem łódź mą w dobre ręce i pewno na dłużej.
Kto panowie jesteście, nie pytam, wolę mieć do czynienia z nieznajomymi, choć już robi mi niemiłą różnicę, że ten straszny pański towarzysz zdaje się mnie znać.
Co zaś dotyczy statku, wiozącego plan walki, to mam tu aparat telegraficzny bezdrutowy — oddaję do rozporządzenia. —
Książe Hubert powtórzył swe usługi Magowi, lecz były nieprzyjęte.
Mag siedział w skupieniu najgłębszym i to był zapewne jego sposób przyjmowania wrażeń z całego świata.
Książe Hubert, wchłonąwszy dwie bryłki haszyszu, zapadł w rodzaj letargu, lecz nie minęło kwadransa, gdy dotknął ręki Arjamana, wstrząsnął nerwowo i rzekł cichym, natchnionym głosem: