Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/16

Ta strona została przepisana.

którym Wieszczka ech poniesie tą opowieść przez góry i morza: wielcy magnaci nie wiedzący, jak czynić dalej ze swym życiem, — lub stróżowani przez halebardników więźnie —
tę noc mogę Wam umilić opowieścią!
Tylko niech kobiety nie spodziewają się, ze jestem zdolen być kochankiem, nawet jeśli niejedno będę mógł wyznać o miłości, co nie było dotąd nigdy wypowiedziane.
Limby — pochylcie swe zielone serca w uwadze. Tatry mają duszę wewnętrzną, która wygląda zupełnie inaczej, niźli możecie sądzić, będąc przywiązane korzeniami do tej odrobiny nieurodzajnej gleby.
Mają one w sobie historję Praziemi, mają tez klucz, którym roztworzy się Brama Sądu Ostatecznego.
Wspinałem się po tatrzańskich lodowcach nad morzem tragicznie szumiącem, choć niby obojętnem i czarnem; widziałem stwory, pasące się na halach, podobne do tych, które w starym fresku Czerwonego Klasztoru pożerają grzeszników:
wielkie ogniowe siarkany, siedmiomilowe węże z koroną, Antychrysty o 666 źrenicach, które latają nad głębinami, a gdy zasną — konstelacje gwiazd kładną miłosne pocałunki na ich oczach i cały archipelag astralnych ostrowów konieczny im jest do głębokiego rajskiego snu.
Na odkrycie tych i więcej przyziemnych krain naprowadził mnie stary Oreł Sabałecek, mówiący o ziemiach Pana Ofa, gdzie wielgoryby turlają się na trawie, a dziwożeny migają w potokach.
Kryje się ten zwierzyniec wśród puszcz nieprzebytych, zwiedzanych tylko przez upiorny korowód wiatru halnego —
wśród wzniesionych nad pratatrzańskim morzem, wielkich, niby katedry pełne ukrzyżowanego Lucifera, wyklętych przed wiecznością wież Babelu; wśród niewyobrażalnie