Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/186

Ta strona została przepisana.

zostaw w spokoju. Ludzi w chałupie Turowego Rogu, w której cię dotąd uprzejmie przyjmują — nie tykaj, bo będziesz miał tylko milion nieprzyjemności. Nikomu nie dogodzisz, chwaląc, nikomu tymbardziej nie dogodzisz, ganiąc.
Czy nie masz pan ognia, tylko czasem nie z ołtarza braminów, ale zapałki narodowe Feigenbluma z Brodów?
A jeśli chcesz Waszmość koniecznie morza — to jak wiadomo 99/100 powierzchni globu faluje. Jedź na Ocean Spokojny, opisuj tam, czy też tylko w milczeniu przeżywaj różne tajfuny, odpływy, przypływy, poluj na Węża morskiego i na samego Krakena, jak to czynił u nas dr. Triplin, który nie wyjeżdżając z Warszawy, bił białe niedźwiedzie pod biegunem. —
— Ale niewolno ci, młody człowieku, podjął p. Mogilnicki, w tych chorych mózgach polskich zaszczepiać nowego rodzaju niedowarzoną poetyczność —
— O której mówi nasze wołyńskie przysłowie: Dureń dumkoju bohatije! dociął p. Ostafiej.
— Ty się kochasz — to znaczy, organizm twój potrzebuje pięknej kobiety.
I ona jest —
tylko się rozejrzyj. Czeka na ciebie, jest tak samo nieprzytomna, jak i ty.
Jeszcze Wam obu powiem — juź bardzo serjo!
Jeśli ten kronikarz Turowego Rogu tak będzie dalej oczerniał Zolimę, to poprostu uznają, iż ty go przekupiłeś i on się mści, jak drugi Aretino.
Baron de Mangro usłyszy o tem z ust Pani Bredulskiej (bo sam czytać nie lubi takich elokubracyi) —
no, i będzie miał szczery żal.
I któż zaprzeczy, że nie ma racyi? i za nim obrażą się