Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/215

Ta strona została przepisana.

zumiała w przeczuciu swym, ze nic dla niej wielkiego uczynić nie zdoła!
Widziała i znała tych dziwnych ludzi, tych wygnańców, jak Krajewski — melancholik milczący; żył zdała od innych wygnańców, głęboki, najmędrszy z nich.
Ten kochał tylko dzieci, i dzieweczka Mara była jego ulubienicą. Opowiadać umiał cudownie...
Potem już panną dorastającą wieziona z jednego zakładu dla chorych do innego — z Paryża do Kaltenleutgeben, poznała najdziwaczniejsze tajnie życia.
I ową straszną historję z rubinami Księcia de Marny... mieszkała naprzeciw domu, gdzie była ta kobieta, kochanka Księcia...
Fantastyczna, przepiękna dziewczyna cyganka!
Zabił ją blondyn wymokły, Książę — kazał sobie zrobić rubinowe spinki do mankietów i gorsu. Cały Paryż wiedział o tym morderstwie, lecz Książę stał się najmodniejszym z ludzi w salonach.
Znała w Tyrolu Niemca doktora, przyjaciela Polaków, który miał pokój, zawieszony Grotgerem.
Wyglądał jak nietoperz, w płaszczu, niziutki. Mówił tylko gwarą tyrolską. Żył samotnie w zamku.
Znała różne potworne historje z obłąkanemi Polkami miłości, silne, jak śmierć! lecz mało z nich było tak dziwnych, jak tej góralki Jernesty, która służyła w Chacie teraz.
W zimie, podczas 26° mrozu, przyszła w białym kaftaniku, w spódnicy niebieskiej letniej. Nie miała serdaka, ani chusty. Wszystko przepijał jej Józik.
Była tak limfatyczna z wyglądu, blada, piękna, w stylu Maeterlinowskim, wysmukła, z oczyma niewidzącymi, zda się, nic, zapatrzonymi tylko we własne uczucie, iż stawało