Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/23

Ta strona została przepisana.

dne gliniaste, ropiejące wnętrza. Zamiast córy Króla Wężów kapała tylko wilgoć ze ścian. Jedyną prawdą było więzienie mej duszy. I byli tam ludzie uwięzieni. I przebyłem tam nie wiem ile wieczności.
Aż razu jednego rzekłem sobie, iż duszy niema — i naraz poczułem się wolny. Wyszłem z tych murów. Natrafiłem znowu na miejsce, gdzie był Posąg Mistyki, lecz mroczny już i bezgwiezdny. Podbiegłem i rozbiłem młotem tę dawną, najwyższą moją świętość. I wtedy stała się rzecz najstraszliwsza: siłą nieziemną odrzucony, zleciałem z przerażającą szybkością po oślizgłych lodowatych ścianach głową w dół.
Ocknąwszy się z omdlenia, ujrzałem znowu tylko moją chatę, lecz z wyrazistszą nędzą, z coraz okropniejszym jękiem nocy jesiennych, z myślami, które już czekały na mnie wybladłe, trumniane, bezzaradne, pełne płaczu tak okropnego, że gdyby poradziło co rozpiąć się na krzyżu — z pewnością bym to uczynił dla znalezienia Utraconych Duchów i zgaszenia na wieki mego niemogącego skamienieć Djabła, t. j. serca.
Możecie wyobrazić, o limby, ile musi być wężów w tym biczu sumienia, które mi każe znowu szukać wejść do Ornaku.
Powiedziałem, że imię moje jest Arjaman: tak mnie nazwali indyjscy cyganie, wróżący mi z lotu ptaków.
Mówili, że jestem wcieleniem jakiegoś indyjskiego króla, czy fetysza; lecz ja chętnie ich obdarzyłem rybami i kilku lśniącymi ammonitami mimo tego kłamstwa.
Zaklęli mnie, abym nosił swe miano, jako talizman — i abym nigdy nie pokochał kobiety, że taka joga mnie doprowadzi do Źródeł Bytu.
Tak minęły znowu lata w oczekiwaniu.