Jego melancholja nie umie spojrzeć na życie, które jest warte dobrego śmiechu.
Melancholja Hamleta była tylko kolorem głębin. Ale na wybrzeżach swych on pienił się srebrem, szalał setkiem tęczowych katarakt.
I to miejsce dramatu:
„Być, czy nie być? —
Przez intuicyjnego aktora powinno być mówione podczas rwania krasnych goździków przy oczekiwaniu niespokojnym, kiedy na zegarze zamkowym wybije północ.
Wtedy rozpocznie się najcudowniejsze misterjum, jedyna najświętsza msza — obcowanie z własną jaźnią, przybierającą kształt zewnętrzny Ducha starego Ojca.
Potem zaś nad ranem, kiedy Poloniusz pójdzie na nabożeństwo do kaplicy i na grę kostkową w kurdygardzie, Ofelja idąc przez chór kościelny, w jednej z nisz uczuje rękę Hamleta, który obejmie ją wpół i wprowadzi do miłości, lub jak chcą inni — do porubstwa! —
Wieszczka Mara, zbolała pogrzebem Gandary, czuła zamieranie serca; lecz zażywszy walidolu, prędko jęła przychodzić do stanu normalnego pogodnej mądrości.
Lecz niestety, nazwa tego lekarstwa przypomniała ks. Hubertowi sułtankę Walidę z czasów rozbioru Polski i popędził on myślą do tych zacnych krajów, gdzieby wolno było porywać ukochane do haremu —
i przez cudne arabeskowe okna mówić z niemi na tarasie, podsuwając im figi smyrneńskie, rachatłakum, wino Lacrymae Christi i to lepsze jeszcze Lacrymae Veneris z wyspy Cypru...
Ach, obnażyłby ją, taką wysoką, gibką, cudną kobietę o włosach kruczych, z oczyma szafirowymi —
i nie byłoby wtedy mowy, żeby panny miały ślepotę
Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/231
Ta strona została przepisana.