Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/238

Ta strona została przepisana.

dział — w tym Zwierzeniu, istnieją również twory, które wyobraźnia ślepego Sabały wyznawała, jako własność mitycznego pana Ofa:
w potoku płyną wielgoryby i turlają się na trawie; Wszystkie źwierzęta praojca Adama żyją tu na powierzchni lądu lub w głębinach morza, w podziemnych aż na Oceany ameryckie wychodzących labiryntach Kościeliskiej i Bialskich Tatr.
Tu Wieszczka Mara ugaszcza niezliczonych magnatów ducha, wędrujących z całej Polski, zarówno jak chłopów siermiężnych i gazdów: latem nad zielonym dywanem, usianym w przepych modrych gencjan, wiosną — nad łanami zaśnieżonych fjoletowych krokusów... Wita radością i sadza na tronach kamiennych z doliny Chochołowskiej Wiecznych Wędrowców, którzy schronili się tu, nim wstąpią w Dolinę Śmierci!
Inni, nie znając nawet Wieszczki Mary, przychodzą w nocy wyjącej bez rozelśnień błyskawicowych, stukają do drzwi chaty w ciemnym nieprzebytym lesie —
i tu w dali za tłumem ohydnej publiki czują się wykopanymi z zimnych duszących mgieł życiowej głupoty.
Tu przychodzą; Witezie z gwiazdą Potęgi Myślicielstwa Polskiego; starcy kapłani dobrodusznie wierzący w „Papiża“; dziewczęta, mające iść rzucić bombę, komuniści, lepiący nieudolnie i niedźwiedziowato swe zbawcze falanstery; tu orli człowiek, biały Tytan, będąc lekarzem swego narodu, wiedzie go, jak Mojżesz w Tatry!
Tu historycy, przesubtelnieni w wątpliwościach, rozmawiają z założycielami klasztorów; tu powieściopisarze, ogarniający bezkresne fantastyczne stepy Ukrainy dawnej i mający tę niepożytą zasługę przed narodem, że przyszli z animuszem rycerskim wtedy, gdy naród po powstaniu