Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/244

Ta strona została przepisana.

chronografa? nie wiem. Małe uwypuklenia sytuacji, jak tam, gdzie będzie mowa o Fauście i Małgosi, będą mego skromnego pędzla. Lecz wiem, iż tam, gdzie się zjawią, jak kościół w Zakopanem wielkie iguanodonty i gdzie krzyczą w puszczach pawie — a panna Zolima staje się objektem tropikalnego upału — tam, jeśli nie wprost pisał, to cyklonami fosforycznemi myślenia swego wywiewał wszelki zdrowy sens nie kto inny, jeno p. Arjaman. Ważniejsza, kto napisał, lub choćby wymyślił hymn na cześć Wieszczki Mary? cóż to za święta in partibus infidelium? wszakże Mara w Indjach oznacza djabła... czyżby to nie był kto z naszych? tedy bym ją nazwał — Précieuse!
I ja jestem patrjota polski — lecz chcę widzieć djabłów w Polsce takich, jak Stadnicki, jak sławny Samuel, jak Nietzsche!.. jak Bonaparte, jak Stieńka Razin, jak generał Nogi, jak Żelazny Kanclerz!
Obrzydliście mi, kiepska polska narodowości obecna!
Turów Róg nie zbawił Cię, niechby Cię choć piekło uwierzytelniło!
Ja tu za ludzi interesujących Nas uważam tylko Zolimę, księcia Huberta — no i jeśli się okaże podejrzenie me słusznem, owego Mara...
Ale, niestety, muszę zostawić rzeczy ich naturalnemu rozwojowi, i dalidjasek — wytrzymać jeszcze będę musiał całą pielgrzymkę odpustową po Turowym Rogu!
Ale co później, to już moje!
Wtedy się trzymajcie!
Chór djabłów w kominie:
— Bo słuchajmy i zważmy to w sobie,
że wedle Czarciego rozkazu,
kto nie kochał się nigdy w djablicy —
ten nie był Djabłem — ni razu!