Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/249

Ta strona została przepisana.

dzie naprawdę rozumiał, gdy legnie Wieszczka na marach, gdy cały Turów Róg przeprowadzi się na Ornak; wtedy Arjaman zagra na tysiącu organowych trąb ze śpiżu i złota, wtedy będzie mógł wyprometeizować tragedję nad tem, co utracił.
I nie przeczył temu Arjaman.
Wiedział w głębi serca, że cały Turów Róg jest dla niego tylko szmerem padających liści, przy których on wsłuchiwał się w głos Mocy Ostatecznej.
— — — —
Od wielu miesięcy nie widział już Arjaman Maga Litwora.
Ten bowiem zniknął tajemniczo, może brał udział w walkach na Wschodzie, może przemawiał do robotników w Zagłębiu?
Lecz tam wszędzie był też Arjaman, nie spotykając Maga, tylko po twarzach wznioślejszych, po uczuciach głębokich znać było, że tam działał i zasiewał Mag.
Jakimże dziwem było dla Arjamana, gdy pewnej nocy zastał kartkę na swym rowkowanym ołtarzu dawnych ludzkich ofiar w jaskini —
i kartka ta wieściła ręką Maga Litwora, aby jaknajśpieszniej wracał do swego domu w bliskości wysokich fjordów Murza Sichla położonego.
Miał Arjaman iść natychmiast, ale stało się inaczej.
Wieszczka Mara prosiła, aby wstrzymał swe odejście na dni parę, bo ma pewne dane do widzenia wielkiego niebezpieczeństwa, grożącego Zolimie.
Arjaman wahał się, komu uledz.
W niewyćwiczonym aż do końca uczniu Maga Litwora pod różnemi formami objawiało się uczucie dla Zolimy.