Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/271

Ta strona została przepisana.

lub młynarz był w zmowie. Próbował zahamować wiatrak, podstawiając drągi i bale.
Z trudem to mu się udało, choć jeden za drugim bierwiona się łamały. Nareszcie jeden wytrzymał uderzenie gigantycznego skrzydła.
Arjaman nadciął sznur od trumny.
Trumna owisła jednym bokiem, lecz wisiała wciąż.
Nagle Arjaman instynktownie się schylił.
Ogromny głaz rzucony z taką potęgą, iż rozbił deskę w młynie — przeznaczony był widać dla nieproszonego rozjemcy.
Arjaman uśmiechnął się, widząc ze ktoś tak potężnie nienawidzi de Mangra.
Rozciął do reszty sznur.
Żałobna trumna się osunęła i natychmiast wyszedł z niej de Mangro. Wcale nie pamiętając o sobie, podał uprzejmie rękę Zolimie, która wstała jakby z ciężkiego snu, lecz o kilka kroków legła na trawie, patrząc nieruchomo w gwiazdy.
Kiedy Arjaman pytał jej, czego żąda, prosiła, aby czekał na nią tu, nieodchodząc daleko.
Baron de Mangro zażądał paru chwil rozmowy z Arjamanem.
Arjaman zapalił stos drzewa blisko Zolimy, aby się rozgrzała —
sam zaś z Mangrem poszli o kilkadziesiąt kroków dalej i siedli na stopniach młyna.
— Teraz objaśnij mi Pan tę nikczemność!..
— Zwykły obyczaj naszego klubu. Nie zawierał nic zmysłowości. Wszak widzi Pan, że panna Zolima była i pozostała w toalecie balowej, ja zaś jestem białym fraku.