Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/290

Ta strona została przepisana.

się przy twierdzeniu, że cały urząd żandarmski ma o wiele niżej, niż zwykle się nosi order — nadto, że żona rotmistrza odbiła jej kochanka — i za to musi ona wybić jeszcze jedno okno!
Młody sutener miękko ją przekonywał, mówiąc: dziecko, nie mów nic, bo ja cię zafądziam. —
Dama odpowiadała mu Kama Sutrą swoistego przędziwa. Wreszcie na zaproszenie do aresztu rzekła, iż chce, aby i jej alfonsa wzięli, i jej matkę starą ladacznicę. — Jak chyżo przeskakuje jeleń kałużę, w której się kłębią robaki obmierzłe, tak Arjaman w innym czasie przeszedłby nie słysząc i nie widząc tego „na dnie“. Teraz widział, słyszał i głęboko się zastanawiał.
Nie może kościół zmienić natury ludzkiej. Bo natura ludzka wyrasta z takiego gruntu, na jakim nie zna się kościół.
Trzebaby innego zupełnie systemu gospodarki rolnej, aby glebę ludzką zmienić na wspaniały las życia, zamiast roślinności bagiennej. Polska niema już busoli moralnej w katolicyzmie. Dawniej husarzowi skrzydlatemu wystarczało błogosławienie kościelne, aby jego baba zmieniała się mu w echo mniej lub więcej bliskie Matki Boskiej. Lecz już ci nieliczni, dawni i współcześni korybanci wielkich misterjów Ziemi — czem są wobec narodowego sumienia? gorszycielami. Czem wobec natury? latarnią morską.
Lecz co to wszystko obchodzi teraz Arjamana? I co tu poradzą Tatry, wirchy, indyjskie Giwanty i Meru, na co tu zda się Mag Litwor, kiedy sama zasada życia w Polsce — jest trzęsawiskiem, w którem przegląda się karykaturalne Niebo!
Króla Wężów tu trzeba, jego potwornych żelaznych pierścieni, żeby to plugastwo ludzkie kopytami tratować,