Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/33

Ta strona została przepisana.

wikom mdlejącym o brzasku; wiódłbym Kobietę­‑Mesjasza do tej jaskini w dalekim podbiegunowym kraju, gdzie męczy się Loki, zły tytan i wąż kapie mu jadem w obnażone serce.
Lecz żyjemy w czasach srogich, nieprzyjaznych dla życia duszy. Zapytałem Wieszczkę lodowców, jaką mi radzi wybrać drogę, aby zajść jak najzawrotniej i znaleźć miłość Giocondy księżycowej na najwyższym kręgu astralnej wieży magów Zigurat? — — zachrobotały kierbce na kamieniach, zjawiło się kilku Kumanów, przepraszając Panią tą za nieuwagę, położyli ją na noszach i ponieśli.
Miałem iść wraz za tą Damą? Wszakże to nie było porwanie mojej wybranej, dla której zdobycia mógłbym wznieść Krywań na Lodowym i Kościół Panny Marji Krakowskiej umieścić jeszcze, jak kapliczkę, na wirchu!
Wieszczka nie powiedziała mi imienia swego, ani zamieszkania. Zrozumiałem, kiedy ją odnosili na noszach, że była jakąś wielką Panią. Mówiła ze mną tak, jakby z ogrodnikiem, który strzeże tych azalijek — jednak sama wybrała królestwo, gdzie nawet porosty przestały oddychać na kamieniach wśród wiecznej polarnej zimy Lodowca Zgonu.
I oto patrzcie! wywlokła się za mną olbrzymia chmura, a w niej kołysze się umierający łabędź: tęsknota za Polską!
Jeśli tak wesoły ma być ten gościec Polski — to lepiej odrazu w ośmiu buddyjskich piekłach mroźnych założyć hodowlę jedwabników. Polska tej Wieszczej Mary wyrasta z życia, lecz wznosi się nad nim — jak Bóg nad swymi kaznodziejami. I zapewne wchłonie cały smętek niedorzeczny obrazu, gdzie Dziecię Jezus idzie wsparte na lwie, obok wesoło hasa źrebię, wół wyciąga poczciwą głowiznę, a tygrys śpi snem dobrego pasterza na trawie. Ideał pewnych ma-