Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/41

Ta strona została przepisana.




II.
W PODZIEMIACH GIEWONTU.

Tak mówił konny rycerz Mag Litwor, stając w ciemnej głębi Wielkiej Doliny pod Giewontem:
Noc jest — i serce moje, okryte żałobą, ma znowu znaleźć się przed bramą Tajemnicy i oglądać cmentarze pełne bielejących kości, którym żaden prorok Ezechjel nie każe zmartwychpowstać!
Serce moje, okryte mrokiem tysięcy i miljonów lat, które już przeminęły — mrokiem tych mirjadowych gwiazd, które zagasną.
Wieczność jest we mnie, na skrzydłach mnie unosi w głębie niepojętych, nieogarnionych milczeń, które przerażają.
Nie mówię nic, — słucham.
Oto skrzydła Czarnego Boga we mnie, oto jest namiot wśród pustyni, — oto ja sam arcykapłan i Mojżesz bez ludu.
Prorokować mam tym, co nie mają duszy i skazani są na śmierć, jako te jednodniowe motyle, rojące się w malignie tęsknoty, szału, żądzy i upojenia.