Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/60

Ta strona została przepisana.

— Mistrzu, rzekł, jeślibyś chciał zrobić efekt na publiczności — wystarczy, jeśli im opowiesz, jakeśmy się namęczyli w tych ciemnościach. Ja ostatecznie wyszedłem nienajgorzej. Znalazłem 1-o, dowód, ze mistycyzm, magja i t. d. są ścianą, w którą można stukać, lecz z której nic się nie odzywa. 2-o, poetycka Rossynantowa wyobraźnia dawno przestała mnie już, na moje szczęście unosić, odkąd poznałem, ze wymarzony miljon nie jest jeszcze tym, który mi oby! zabrzęczał prędko w kieszeni! 3-o, konkretnie mówiąc, zdobyłem ten jeno klejnocik, który sprzedam, jako koronę króla Popiela, do muzeum w Luwrze. Już tak jeden raz udało mi się z koroną Sajtafernesa. —
Tu ukazał Magowi fałszywą, lecz nad podziw zręcznie naśladowaną koronę, którą w przejściu przez świątynię podziemia zdołał wygnieść w rękach z cyny, wypiłować i, zamoczywszy w Złotym Jeziorze milczenia wieków, nadać jej wygląd niezwykły d’une Haute Nouveauté.
— Tiens, mówił dalej, wydębię ze siebie małą rozprawkę o ludzkiej aberracji. Zadedykuję kollegjum rzymskiemu — to będzie wyglądało dla niewierzących na szykanę, dla wierzących na uznanie, ze w Rzymie jest Lumen Mundi.
Aber hier liegt der Hund begraben: w Oksfordzie mam wielu znajomych — król Edward na jednej kanapie ze mną dzielił ideały — w rozmowie o tem, żeby się nigdy nie dać niczemu oszukać — wybadam grunt, czy raczej naukowym być w Oksfordzie, czy intuicyjnym w Rzymie? —
Musiał być chłodny ranek, bo Mag wzdrygnął się nagle. On nigdy nie słyszał i nie widział Mangra, lecz kiedy chciał — słyszał go i przenikał nawskroś tak w jego spirali zaczajeń i zimnych kalkulacji, że nigdy Mangro nawet we śnie równie szczerze sprawy ze siebie nie zdawał.
Słońce niewidzialnym stosem ognia lśniło za Mura-