Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/63

Ta strona została przepisana.

zielu, pochodzącym od królewskich drzew olbrzymów, szumiących w dawnej manwantarze[1] ziemi, przesyconej burzami elektryczności.
Smok skrzydlaty, a w dziedzinie ludzkiej Mag zostali wytraceni: tu nędzny żywot wlecze leniwa salamandra i leguan, — tam ksiądz, uczony, albo poeta.
Mag należy do wszystkich światów“. —
Błysnął Mangro okiem nieufnym, czy Mag sobie czegoś nie dokomponował. — Wszakże to jest księga objawień, pisana przez Brahmatmę, czyli indyjskiego papieża Jati­‑Riczi, w której nie wolno czynić poprawek — wyrzekł nabożnie. Odwróciwszy się tyłem do wielkiej jutrznianej sonaty, rzekł, siląc się na głębię: „Słońce jest plamą dla tych, którzy świecić nie pragną. A bas le soleil!“ I uwagę tę wpisał między dwie minjatury, przedstawiające świętych, modlących się nad morzem wśród burzy, żałując, iż mało miejsca zostało mu na umieszczenie tam jego podobizny z autograficznym podpisem.
Mag Litwor wiedział, że Mangro posiada pasję przemieniania wszystkiego nietylko na geszeft, ale i na literaturę.

I teraz widział go, jak wtuliwszy ogon, godny króla małp, czcigodnego Hanumana, pod swój habit, odwrócił kilka kart laseczką z kości słoniowej i na brzeżku notował coś, mającego zapewne wnieść realistyczne oświetlenie. Mag, wchłonąwszy kilka kropel z potoka na odświeżenie ust, zdjął zawój z głowy, rzucający mroczny cień na twarz: teraz dopiero można było się przyjrzeć tym rysom, dźwigającym na sobie wieki — a tak witeziowo młodym, jakby od roku 30

  1. Okres gieologiczny miljonów lat.