Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/70

Ta strona została przepisana.

żających się pięści. Ale bądź co bądź udało się wam zgrabnie! Widać ubóstwo waszego płaszcza, tęgie dosyć bary, mina cudzoziemska, niewzbudzająca zaufania, a szczególniej kwiecista wymowa, którą zdołaliście tych nicponiów nie powiem wzruszyć, ale na chwilę zapiaszczyć im litością ślepia, może wreszcie Mesmera magnetyzm zwierzęcy, którym wstrzymaliście bieg krwi w komorach tych brudnych, robaczliwych serc —
to było na ten raz wcale udatne!
Ale jeśli włóczędzy pójdą po rozum do głowy i zechcą mieć na chłodne wieczory jaką taką kołdrę z waszego płaszcza — i tu wpadną za nami —
to nom de nom! nie ofiarowuję się na opancerzoną kazalnicę waszą, z poza której będziecie im przewiercać wszystkie wątroby aż do sumienia. Moje skromne doświadczenie twierdzi, że raczej bądźmy tchórzami, a będziemy mogli jeszcze deptać ludzi odważnych. Uczyńcie mnie swoim impresarjem, a potrafię sprzedać waszą Magję, — jak relikwję narodową. Każdy bowiem Mag powinien mieć przy sobie swego szarlatana, jak mówił Renan. Tak, tak, możemy jeszcze być rycerzami miękkiego łoża, okrągłego stołu i Monsalwatu z ładniutkich dam! —
Niewiadomo, czy Mag Litwor poddawał się dowodzeniom Mangra, bo, rozmawiając po hebrajsku ze starym Rabinem, słuchał jego roztrząsań o embrjonie, który zna 77 języków w łonie matki. Lecz kiedy stary rabin wspomniał Esterkę i króla polskiego, widoczny smutek wybił się na twarzy Maga; pytał o legiendę, głoszącą, że oczy Kazimierza kazała Esterka wprawić sobie do pierścienia.
Tak rozmawiając, zniknęli wśród licznych parowów.
Mangro, spostrzegłszy się sam w lesie nieznanym, zrobił ze strachu wyraz poprostu niedorzeczny. Aby nie wrza-