Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/80

Ta strona została przepisana.

się ta dzieweczka wszystko czynić à rebours, niż radzą Mickiewicza Księgi Pielgrzymstwa. To znów może tylko umiarkować syn ukochany, wsławiony w wojnie Boerów bohater, ten udowodni ukochanej Zolimie, ii nie należy pozbywać się szczęścia małżeńskiego, które leży w intencjach Boga i Ojczyzny, a jak to przecudnie dowodzi w swych utworach Mistrz Teodoryk. W imię Boże, przyjeżdzaj, mój ukochany Hektorze! oddawna modlę się o to szczęście, abym pieściła moich wnuków, owoc twego namiętnego szczęścia z Zolimą. Już wyszyłam wam śliczny parawan“ — —
Mangro począł się śmiać swym kwiczącym śmiechem. Wyjął bluzę wojenną i kapelusz z ogromnym rondem, nastrajał się do bohaterskich póz. Tarł ręce długo w doskonałym zadowoleniu. Z fotografji panny Zolimy poznał, że ją spotykał w Osfordzie, gdy kręcił się w towarzystwie wesołych kotów, pozostałych po helleńskim lwie Oskarze Wildzie, zamkniętym w więzieniu. Wszystko Mangrowi idzie, jakby napędzone na strzał.
Zakumkał znów z radości, lecz wnet się pohamował.
Wiedział, iż śmiech nie stanowi jego strony przyciągającej — był to jakiś przeżytek czasów homosimiusowych, gdy można było powiedzieć, iż ludzie rechotali, rżeli i szczekali zamiast się śmiać.
Należało przejąć się i całą postawą wyrażać powagę, idąc na zdobycie Tatr, panny Zolimy, mając paść do nóg hrabinie matce i oczarować cały dwór pani Mary Ameńskiej.
Wydobywał Mangro z własnego już puzdra różne blaszki megnetyczne i maski — jedyny artystyczny kunszt.
Magnetyzm poznał w spelunkach wschodnich, oraz zajmując się teozofją w królewskim towarzystwie; sztukę maskowania wyćwiczył, służąc u księcia truciciela de Marny.