Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/82

Ta strona została przepisana.

Kaledonji, musiał z nich zrobić najwłaściwszy użytek, zabierając Mangra ze sobą, zakutego w kajdany. Wiemy już, co nastąpiło dalej.
Uzyskawszy bezpieczeństwo przed policją, dzięki Magowi Litworowi, Mangro postanowił szukać po świecie maski swej, jakby djamentu brahminów. Noce nie spał rozmyślając, że zapisze się do policji i będzie szukał owych trzech dżentlmenów.
Jakież było fascynujące wrażenie, gdy pewnego razu, stojąc w soborze Izaaka za Magiem Litworem, ujrzał, iż na wzrok Maga maska opadła z twarzy wielkiemu Wezyrowi i zakrystjan wymiatał ją wraz ze śmiećmi z soboru.
Potentat bizantyjski szukał po soborze zgubionej maski, którą Mangro szczęśliwy ściskał już w swej kieszeni, i zbożnie ocierał z pyłu. Potentat tejże nocy umarł. Miał odtąd Mangro niepojęty dreszcz przed Magiem Litworem.
Po latach wędrówki teraz dopiero Mangro odważył się maskę przymierzyć — tu w kasynie zabaw dla polskiej inteligiencji.
I zaiste była ta maska kunsztem nielada. Wyrobiona przez Czarodzieja z masy elastycznej, przylegała do twarzy, zachowując mimo to własny kształt, nadany jej przez magnetyczne wpatrywanie się. Nabierała ona ruchu i życia od każdego drgnięcia woli, była zdolna reprezentować wybrańców ducha i fortuny, umiała czarować cynizmem hr. Requine d’Ora, zarówno jak patetyczną wzniosłością autora „Z rozmyślnych niedoświadczeń“; udawała miłość z „Fuoco“ d’Annunzia i miewała gromy Wilhelma II w brwiach. Miała oczy głębokie, jak butel szampańska Wdowy Cliquot przed lodowcami w Sils­‑Maria i wargi jej uśmiechnąć się mogły, jak przecudne żuchwy bankiera, przedstawiającego