Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/122

Ta strona została przepisana.
w wielkiej Historyi Kosmosu, znanej starodawnym Egipcjanom, Chaldejom, Indom.
R. MELODOS: Lecz Chrystus był Zbawicielem!
B. TEOFANU: W Indjach był Kriszna, zdradził Go Angada i Tamten poniósł śmierć na drzewie!
Indje ożyły od wielkiej nauki, która wyzwoliła duszę.
Do nas przypłynęła tylko miałka, zmieszana z nadbrzeżnym mułem, fala.
W potępionych czterdziestu kilku apokryficznych ewangeliach wiele jest mądrości, idącej do nas podziemnym echem... nietylko w tych czterech uznanych za niewątpliwe...
R. MELODOS: Dawniej mówiłaś zemną jak Upiór-kobieta, teraz mówisz jako Wiedząca, groźna nosicielka światła...
B. TEOFANU: Nawet już nie wiemy, jak dalece nic wiedzieć nie możemy o tem, co jedynie pragniemy wiedzieć:
o Przeznaczeniu Człowieka!
(Dalekie echo: Hye! Kye!)
Myśleć — to nie wystarcza, aby już być sobą: jestto budować dom na gruncie pełnym wyżłobień pod ziemią: mozolna budowa osunie się w jednej chwili, i zmęczony duch stanie nad przepaścią, nie mając już nad sobą nieba.
R. MELODOS: Więc cóż mi zwieścisz Ty, Luciferowy Duchu? jaką masz wiedzę i pewność ostateczną?
B. TEOFANU: Żadnej!...
(rzuca kwiat w szczelinę).