Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/205

Ta strona została przepisana.
I. OFICER: Obroniła nas święta Tyche — krzyż z łańcuchem na słonecznym wozie.
II. OFICER: Hm — dawnego Heliosa?!
ale mu na czole wydrapali krzyżyk — ha, ha, ha! bestje te mnichy! wszakże i ta sala jest według kościoła św. Sergjusza i św. Bachusa zbudowana — ha, ha — św. Bachusa!
(B. Teofanu kładnie wianek laurowy Starszemu oficerowi i ten zasiada dumny do uczty, lecz po chwili zaśmiał się nieprzytomnie i runął).
ŚPIEW PSALTÓW: Oto idzie gwiazda ranna — wychodzi Eus!
Przyniósł nam swym wejrzeniem promienie słońca.
Śmierć blada Rossów i Saracenów — Nikefor Medon!
Władcy Nikeforowi długich lat!
Narody, jego czcijcie, jego wielbijcie, jemu zginajcie szyje!
BISKUP LIUTPRAND: (do katihumena Wszegarda) Ileż prawdziwiej zaśpiewaliby:
Zgaszony węglu! jamo brzuszna leżąca w powijakach! Sylwanie z mordy! chłopie! miejsce żarłoctwa i lubieżności! koźlonogi rogaczu! mieszańcze z podwójnym członkiem! dziku zeszczeciniały! nienauczony w liturgji! spustynizowany żołądku! nieokrzesany, kosmaty, buntowniczy —
WSZEGARD: A ja dodam jedno słowo: Kappadocyjczyk!
X. TEODORA: Wszystko to jednak nie dosięga prawdy i nigdy Bizancjum nie miało skąpszego i bardziej bezwstydnego władcy, który się ożenił z córką karczmarza w miesiąc po zgonie męża bazileusa. Ale został ukarany, bo ona woli djabła inkuba, którego nosi przy sobie we flaszeczce!!...
CZŁOWIEK Z TŁUMU: Czarna złośliwa żmijo!
X. TEODORA: Ludzie — oto jest kara na tego, który śmiał urągać Bazilissie!
(Chwyta go za język i odcina. Człowiek z tłumu charczy i bluzga krwią).
MNICHY: Co tu się dzieje? przygryzł sobie język? po pijanemu? wyprowadzić — oto co znaczy plebs w pałacu!
(Człowieka z tłumu wyrzucają).
OFICER STRAŻY: Mniszka z nożem? — to musi być przebrana morderczyni, ścigajcie ją!