Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/22

Ta strona została przepisana.
modlić się za nim będą — cały dzień błogo — sławić mu będą — imię jego będzie na wieki, pokąd słońce trwa — “
(do hierarchów)
— nie wart jest proch ziemny takiego uwielbienia — szatany zdają się radować —
(Na ambonie rozlega się głęboki śpiew)
ŚPIEW: Duszo ma! duszo ma — powstań czemuś we śnie? zgon się zbliża — a ty stoisz nad czarną otchłanią — gdzie strącona gwiazda Twa — idziesz za nią — a bór grzechów Twoich dziko szumi — leśnie!
(Teofanu ogląda się na śpiewaka, który z przymkniętymi oczyma nuci).
TEOFANU: Któż on jest?
B. ROMAN: Ach, to Roman Melodos!

ho synchoreutes uranu ton angelon
kaj geten adej tas ekej melodias —[1]

Matka Boska dała mu dar tworzenia pieśni — w śnie cudownym wchodzi na ambonę i śpiewa nocą w kościele świętej Zofii. Patrz jaki tu nieoczekiwany — patryarcha i klerycy go nie lubią —
JEDEN Z KENOBITÓW: Śpiew Romana Melodosa moc ma odpędzania szatanów —
ROMAN MELODOS: (przygrywając na harfie)

Sadzawkę życia rzuciłem —
w ocean śmierci wszedłem —
sądu się lękam i trwożę —
przed straszną Inkwizycyą drżę.

  1. współśpiewak niebieskich aniołów
    na ziemię przynosi ich stamtąd melodje.