Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/232

Ta strona została przepisana.
MAŁY EUNUCH: Kartkę wręczyłem Kyriopalacie Leonowi, lecz on grał w kostki z Bazylim Eunuchem i położył kartkę, nie czytając, a mnie wyrzucili.
(w zamyśleniu)
Król pojechał na wojnę...
B. TEOFANU: Wybije zaraz północ. Jestem już sama. Widziałam mój okręt, uwiązany do skał.
Nikefor musi zapomnieć o mnie; niechajby nawet nieco zniżył się, uczłowieczył — wtedy może stać się naprawdę szczęśliwym.
(do M. Eunucha)
Czy mógłbyś wiedzieć, co się dzieje w innej duszy?
MAŁY EUNUCH: Tego niemożna Pani! dusza jest zamkiem nieprzystępnym i nigdy się w nim nie jest!
B. TEOFANU: Straszny zamek wśród wieczności za grobem — leci jak kometa, przepływa morze myśli, mroczne jak ta noc.
MAŁY EUNUCH: Ułożyłem dla Ciebie tam leżąc na wieży baśń — nie rozumiem jej —
(Rozlega się muzyka).
B. TEOFANU: Któż to gra? ach, poznaję...
MAŁY EUNUCH: Tak, to obłąkany Orfeusz-Melodos!
(Podczas mówienia baśni przygrywa bolesnie-obłąkana, lecz cudna melodja).
MAŁY EUNUCH: Był możny król i miał ośmiu braci wojowników, którzy strzegli państwa; ziemia była zasiana zbożem, ogrodami. I przyszli raz władycy i prosili króla, mówiąc: „Twój ród jest święty, lecz wygaśnie — weź żonę, abyś miał następcę“. — „Przysięgam Wam zrobić tak, na Ojca Przedwiecznego — rzekł im król. Znajdźcie mi tę, której nóżka wejdzie w ten trze-