Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/30

Ta strona została przepisana.
CHOERINA: Już jestem ślepy, nie mogę odróżnić, gdzie jest Autokrator.
B. ROMAN: Czemu uciekłeś z klasztoru Choerina?
CHOERINA: Nie z powodu, żeby mi się sprzykrzyły olejne posty — bo nigdziem nie zjadł takiej litanii świń, ryb, homarów, wołów, kur, odyńców i bażantów, nie mówiąc już o niewinnych owieczkach —
PATRYARCHA: Wyrobniku Kaina!
CHOERINA: i nabożeństwa nie, bo lubię dobrą muzykę, ale każdą chwilę wolną z powodu iż pismo mam fantastyczne i w arabeski kazali mi zapełniać przepisywaniem tego oto faworowanego przez miejsce grobów czyli święty synod poetę Abla Humora Mądroniby trzech imion Rumbambaropulosa.
(Z za patryarchy występuje w habicie lecz w kapeluszu pasterza sielankowego z wstęgami papyrusów z których odczytuje)
RUMBAMBAROPULOS: Samowładny, świątobliwy Despoto i Ty pawiooki wzorze niewiast, albo li cały raju, gdzie są cztery rzeki główne: to Gihon — okrąża ziemię murzyńską, co oznacza dojrzały Twój rozum; Chydekel — płynie między wzgórzami Mezopotamii —
CHOERINA: od stóp do głów nie opuszczając niczego po drodze!
RUMBAMBAROPULOS: Tamże jest i Onychyn kamień Bdellion Genezis III wiersz 5.
CHOERINA: Tu się nie potknij bo wlecisz w międzynoże Eufratu!
RUMBAMBAROPULOS: Fyzon złoty, który jest milczeniem —